piątek, 9 października 2015

Kto rano wstaje... temu szyć w spokoju się udaje

Kiedy budzę się bardzo wcześnie, gdy koguty jeszcze nie pieją, najczęściej sięgam po czytnik, by zagłębić się w lekturę.
Nie ma obawy, problemy z bezsennością mnie nie dotyczą. Od zawsze był ze mnie skowronek, który zrywa się rześki prosto z łóżka i gotowy jest do wyzwań.
Dzisiaj jednak zamiast sięgnąć po książkę, uruchomiłam overlocka oraz maszynę do szycia i w przeciągu dwóch godzin z małymi przerwami uszyłam dla siebie bluzę.
W ostatnim wpisie pokazywałam materiały, które kupiłam na targach. Był tam między innymi szary materiał. Dotykając go na stoisku widziałam jednocześnie oczami wyobraźni to co z niego powstanie. Taki błysk, który powoduje, że kupuje się materiał bez zastanowienia.
Wykrój odrysowałam od ulubionego sweterka z rękawami nietoperza (tak to się chyba nazywa?), oczywiście sporo go modyfikując, ze względu na inny rodzaj materiału.
Efekt? Nie mogę się na bluzę napatrzeć. Taka właśnie mi się zamarzyła, taką chciałam mieć. Leży idealnie i jest cieplutka, co zważywszy na obecną słoneczną, choć chłodną aurę jest idealnym rozwiązaniem.



Poniższe zdjęcia są dedykacją dla Adela Szyje, która nie może zdecydować się na uruchomienie swojego overlocka ;)
Adelo, wyobraź sobie, że bluzy nie fastrygowałam :p ale gdybym miała bawić się w szycie na maszynie, a następnie przeszycie zygzakiem całości, poświeciłabym znacznie więcej czasu na skończenie bluzy i do pracy w niej bym nie poszła, a tak o 7.30 odłożyłam żelazko którym przyklejałam gwiazdę i z pełną satysfakcją, mogłam wyruszyć do pracy w nowym ciuszku.



Pozdrawiam,
Kamila

2 komentarze: